sobota, 9 kwietnia 2016

Scena namber tri

Scena III

Rose, Scorpius

(Rose budzi się nie w swoim łóżku. Z zainteresowaniem ogląda ściany pokryte zieloną tapetą.)

Rose
Jak ja wczoraj balowałam,
Że niczego nie zapamiętałam?
Pewnie ta zniewieściała blondi stęchła,
Zaciągnęła mnie do tego piekła.
Zieleń świadczy o ślizgoństwie,
A to, że tu nie dochodzi słońce,
Świadczy o tym, że w Lochach jestem.
Zaraz pokażę blondi gestem,
Jak bardzo zła być potrafię.
A teraz się w ucho podrapię.

(Rose czochra się w ucho. Nagle przez jedne z drzwi wchodzi półnagie, umięśnione, przystojne coś. Rose ptrzy się na to coś oczami wielkości galeonów.)

Scorpius
Acha, wstałaś ruda.
Myślałem, że ci się ta sztuka nie uda.

Rose
Malfoy?!

Scorpius
Tak mnie zwą,
Czemu zdziwienie ogarnęło istotę twą?

Rose
(Na stronie)
Bez koszuli różowej,
Apaszki kolorowej,
Bez idealnej grzyweczki,
To on się wydaje nawet męski.
(Głośno)
Wyglądasz inaczej, takoś...

Scorpius
Ach, no tak ciuchy wytrzasnę jakoś.
Albus zakosił mi ulubioną koszulę,
I wypruł z niej nici szpulę.
Potrzebuję teraz jakiejś nowej,
Koniecznie blado - różowej.

Rose
Nie, czekaj! Ja ci znajdę ciuchy!
Wszyscy na sali popadają jak muchy!
Pożyczymy coś od Alusia,
Może też od Fredusia!
Dobrze jest mieć kuzynów wielu...
Poczekaj tu teraz przyjacielu!

(Rose wybiega przez drzwi na korytarz. Scorpius siada na łóżku i czeka. Po trzydziestu minutach Rose wraca z naręczem ubrań.)

Rose
Szczęście, że dziś mamy weekend.
Fred ma swój boysband, 
Więc ma fajne ciuchy.
Ubierz się w to, nie siądą muchy!
Tylko nie rób grzyweczki,
Ja ci zrobię fryzurę taką, że napadną cię laseczki!

Scorpius
Dobra, idę się przebrać, Ruda.
Ty tymczasem sprawdź czy ci się nie uda,
Jamesa namówić na pedagogiczną działalność.
W klatce siedzi moja sowa, nazywa się Fajnośc.
Napisz mu lista długiego,
Użyj arkusza pergaminu nie małego.

(Scorpius znika za drzwiami do łazienki. Rose zabiera się za pisanie listu. Po zapisaniu całego pergaminu daje list sowie.)

Rose
Mam nadzieję, że mój kuzynek,
Spotka tu wiele fajnych dziewczynek. 
Tymczasem Malfoya zrobię na bóstwo, 
Żeby oglądało się za nim laseczek mnóstwo.
Bo teoretycznie przyjaciółmi jesteśmy,
To ten ciężar życia razem nieśmy.

(Malfoy wraca. Rose robi minę szatańskiej margaryny)

Rose
Przedstawienie czas zacząć!




Tak. To była scena trzecia. Dedykację podzielę na cztery części. 
Jedna dla Fosi, 
co się kurować musi.
 Druga dla Kini,
 która do mej sztuki się ślini.
Trzecia dla Gabsone,
która mą sztukę chłonie.
Czwarta dla Juliana, 
Co mi koma walnie z rana.

A rysunku, bardzo prosza. Oto Michael Clifford: