wtorek, 17 maja 2016

Jack, I'm come back!!! Czyli scena IV

Scena IV

Rose, Scorpius, Fluffy, Chiński Sprzedawca Rudych Żółwi, hordy dziewoji

(Scorpius wchodząc do Wielkiej Sali robi wejście smoka. Otwiera z buta wrota, prawie łamiąc przy tym nogę. Wzbudza ogólne zainteresowanie, szczególnie wśród płci przeciwnej. Za nim kitra się Rose.)

Dziewoja I
Łomatko, widzicie to ciacho?
Chciałabym, by mnie zabrał na miacho,
Na jakąś randkę romantyczną.
Miałabym sukienkę śliczną,
A on by ją ze mnie zdarł.
Och, ciepło mi się robi, mraaau...

Dziewoja II
Kimże jest ten seksiasty miś?
Nie widziałam go do dziś.
Może jakiś nowy z wymiany,
Który przyjechał tu podbiwszy Stany.

(Dziewoje podbiegają i otaczają Scorpiusa.)

Scorpius
Psst, Ruda!
Dziwna horda mnie otula!
Pełno tu różnych dziewoji,
Wbijają we mnie tipsy, to boli!

Rose
(Na stronie)
Ugh, co to za dziwne uczucie?
Jakby mnie kamyk gniótł w bucie, 
Tylko że w sercu?
Nie lubie tego, jest pełne szmelcu!
Nieprzyjemnie mi się robi,
Za dużo przy nim dziewoji.
One się nim lepiej zajmą,
Ja pójdę na wieżę fajną.

(Rose wychodzi z Wielkiej Sali. Kieruje się w stronę Wieży Astronomicznej. Po drodze spotyka Chińskiego Sprzedawcę Rudych Żółwi, Ahmeda.)

Ahmed
Elo, klusku.
Sprzedam ci teraz żółwia po prostu,
Rudego, jak twoje włosy.
Czemu masz teraz wzrok kosy?

Rose
Ahmed, zostaw mnie, cwelu.
Nie mam ochoty gadać bez celu.
Idę na wieżę posmutkować,
Co może depresyjką skutkować.
Mogę Ci teraz przyrypać,
Więc przestań nawet oddychać.

(Mija Ahmeda i wspina się po schodach na Wieżę Astronomiczną. Gdy dociera na miejsce, zwija się w kulkę i smutkuje do końca lekcji. Po paru godzinach za drzwiami słychać pomruk.)

Kitty
Mraaaaaaawrrrrrrawwwwr.

Fluffy
O rany, kocie, masz rację!
Rose nie zeszła na kolację,
Bo tutaj siedziała.
No już, wstawaj, mała!

Rose
Mała to jest twoja pała.
Po prostu dopadł mnie zły nastrój.
Agarofobia się odezwała, ten ludu rój,
Przeraził mnie nieco dzisiaj.
Mogłabyś mi przynieść misia.

Fluffy
Wracajmy do pokoju, Puchatku
Bo będę za chwilę świadkiem upadku...




Powróciłam z czwartą sceną! Wiem, że mnie tu trochę nie było, ale już jestem, no! I to z maźgołkiem...

sobota, 9 kwietnia 2016

Scena namber tri

Scena III

Rose, Scorpius

(Rose budzi się nie w swoim łóżku. Z zainteresowaniem ogląda ściany pokryte zieloną tapetą.)

Rose
Jak ja wczoraj balowałam,
Że niczego nie zapamiętałam?
Pewnie ta zniewieściała blondi stęchła,
Zaciągnęła mnie do tego piekła.
Zieleń świadczy o ślizgoństwie,
A to, że tu nie dochodzi słońce,
Świadczy o tym, że w Lochach jestem.
Zaraz pokażę blondi gestem,
Jak bardzo zła być potrafię.
A teraz się w ucho podrapię.

(Rose czochra się w ucho. Nagle przez jedne z drzwi wchodzi półnagie, umięśnione, przystojne coś. Rose ptrzy się na to coś oczami wielkości galeonów.)

Scorpius
Acha, wstałaś ruda.
Myślałem, że ci się ta sztuka nie uda.

Rose
Malfoy?!

Scorpius
Tak mnie zwą,
Czemu zdziwienie ogarnęło istotę twą?

Rose
(Na stronie)
Bez koszuli różowej,
Apaszki kolorowej,
Bez idealnej grzyweczki,
To on się wydaje nawet męski.
(Głośno)
Wyglądasz inaczej, takoś...

Scorpius
Ach, no tak ciuchy wytrzasnę jakoś.
Albus zakosił mi ulubioną koszulę,
I wypruł z niej nici szpulę.
Potrzebuję teraz jakiejś nowej,
Koniecznie blado - różowej.

Rose
Nie, czekaj! Ja ci znajdę ciuchy!
Wszyscy na sali popadają jak muchy!
Pożyczymy coś od Alusia,
Może też od Fredusia!
Dobrze jest mieć kuzynów wielu...
Poczekaj tu teraz przyjacielu!

(Rose wybiega przez drzwi na korytarz. Scorpius siada na łóżku i czeka. Po trzydziestu minutach Rose wraca z naręczem ubrań.)

Rose
Szczęście, że dziś mamy weekend.
Fred ma swój boysband, 
Więc ma fajne ciuchy.
Ubierz się w to, nie siądą muchy!
Tylko nie rób grzyweczki,
Ja ci zrobię fryzurę taką, że napadną cię laseczki!

Scorpius
Dobra, idę się przebrać, Ruda.
Ty tymczasem sprawdź czy ci się nie uda,
Jamesa namówić na pedagogiczną działalność.
W klatce siedzi moja sowa, nazywa się Fajnośc.
Napisz mu lista długiego,
Użyj arkusza pergaminu nie małego.

(Scorpius znika za drzwiami do łazienki. Rose zabiera się za pisanie listu. Po zapisaniu całego pergaminu daje list sowie.)

Rose
Mam nadzieję, że mój kuzynek,
Spotka tu wiele fajnych dziewczynek. 
Tymczasem Malfoya zrobię na bóstwo, 
Żeby oglądało się za nim laseczek mnóstwo.
Bo teoretycznie przyjaciółmi jesteśmy,
To ten ciężar życia razem nieśmy.

(Malfoy wraca. Rose robi minę szatańskiej margaryny)

Rose
Przedstawienie czas zacząć!




Tak. To była scena trzecia. Dedykację podzielę na cztery części. 
Jedna dla Fosi, 
co się kurować musi.
 Druga dla Kini,
 która do mej sztuki się ślini.
Trzecia dla Gabsone,
która mą sztukę chłonie.
Czwarta dla Juliana, 
Co mi koma walnie z rana.

A rysunku, bardzo prosza. Oto Michael Clifford:

wtorek, 22 marca 2016

Scena druga, aha aha

Scena II

Rose, Scorpius, Albus, Kucyponek.

(Scorpius niesie śpiącą Rose korytarzami Hogwartu)

Scorpius
Ech, nie mam jej gdzie zanieść,
O ile mnie nie myli pamięć,
Gruba Dama jest dziś trzeźwa,
A ja do wieży hasła nie znam.
W sumie nie mam wyjścia innego,
Jak zanieść ją do dormitorium mojego.
Albus, co jest jej rodziną,
Podzieli się z nią chyba pierzyną.

Rose
Bierz mnie, kocie...mrrrrr...

Scorpius
Ja tu ją taszczę przez noc i mgły,
A ta ma jeszcze erotyczne sny!
Ciekawe z czyim udziałem...
(Poprawia Rose na swoich rękach.)
Dawno się tak nie zmachałem.

(Korytarzem przebiega Kucyponek, śpiewając.)

Kucyponek
My little pooooonyyyyy...

Scorpius
(Szeptem, aby nie obudzić Rose)
Aaaaah, wiaaaaaać!!!

(Zmęczony Scorpius dociera do Lochów)

Scorpius
Kretyńskie mamy teraz hasło:
My słowianie ubijamy masło.

(Przechodzi przez pusty pokój wspólny, idzie do dormitorium.)

Scorpius
Albus, sieroto!

Albus
Co? Kto to?

Scorpius
To ja, przyniosłem twą kuzynkę.
Nie przerabiaj mnie na szynkę!
Zasnęła mi na rękach,
Zostawić ją na wieży było strach,
Do gryfonów nie znam hasła,
Nasze było o ubijaniu masła,
Chyba może z tobą spać?

Albus
Dobra, będziesz tak stać?
Kładź ją tutaj obok mnie.
I dobranoc, bo spać mi się chce.

Scorpius
Ta twoja kyzynka jest ciekawa,
Miała sen erotyczny jak mi na rękach spała.

Albus
Och, pewnie znowu o blondynie.
Rose właśnie z takich snów słynie.
Dobranoc Scorpiusie, 
Wybacz, ale rano wstać muszę.

Scorpius
Dobranoc.




Oto i scena number twoooo *.*
I Hazza razy dwa. Bo Kazia go loffcia!



czwartek, 3 marca 2016

Wahhhhhaaaa!!! Akt drugi!!!

Akt II
Czyli
,,Związek na odległość? Serio?''

Wieża Astronomiczna, Korytarze Hogwartu, Męskie dormitorium Ślizgonów.

Scena I 

Rose, Scorpius

(Rose i Scorpius są trzeźwi!!! Siedzą na Wieży Astronomicznej)

Rose
Widzisz, mój drogi kolego,
Jestem beznadziejna niczym zero.
Mój biedny kuzynek rozpacza,
Bo go rzuciła blond bicza.
A ja go pocieszyć nie umiem. 
Gdy ja miałam problemy, to się trudził,
A ja nie umiem James'a biednego,
Sprowadzić do pionu względnego.

Scorpius
Ale tak w tydzień przed Walentynkami,
Rzucić chłopaka z jajami?
Szczyt chamstwa ze strony tej suki.
Spróbuj go utrzymać przy życiu, póki
Jakaś inna lasencja przed nosem,
Nie zarzuci mu bujnym blond włosem.

Rose
Ale w jaki sposób, Scorpiusie,
Utrzymać go przy życiu muszę?
Jest setki mil stąd, w Londynie,
Gdzie jego kariera pałkarza płynie.
A ja jestem tutaj, co mam robić,
I jakoś jego życie osłodzić?

Scorpius
Hmmmm...
Już wiem, mam plan!
Wiem, w jaki sposób nie będzie sam.
Jest graczem Quidditcha zajebistym,
Więc czymś niewinnie czystym,
Będzie pokazanie młodszym pokoleniom,
Jak się grać powinno! Cholero,
On tu przyjedzie i będzie doradzał,
Chyba nie będzie się przy tym mazał.
A może znajdzie jakąś laskę, 
Co da mu tę łaskę,
I zrobi laskę...

Rose
To genialny pomysł, Blondi!
Przytulę cię teraz, come to me!!!

(Rose tuli Scorpiusa. Siedzą tak parę minut.)

Scorpius
Eeee, Ruda,
Całkiem miło mi się ciebie tula,
Miękka jesteś, i w ogóle,
Masz cud włosy, dłonie czułe,
No i taka jesteś cudna,  
Miła, szczera, fajna, schludna.
I nie wiem, czy to jeszcze kiedyś powiem,
Ale fajnie czuję się przy tobie...

Rose
...

Scorpius
Rose, powiedz coś,
Nawet jeśli cię ogarnie złość...

Rose
Poproszsz kubek,
I paczkę receptuuurek
Chrrrrrrr....

Scorpius
Ech, kobieto...

(Bierze śpiącą Rose na ręce.)





Tak! Tryumfalny powrót! Wracam z aktem numer dwa! I szkicem wilka workowatego. Biednego torbacza wytępiono w pierwszej połowie XX wieku.

środa, 17 lutego 2016

Najważniejsze święto roku!

Kici, kici...

Oczy duże i błyszczące,
Żółte niczym letnie słońce.
Uszy bardzo ruchliwe,
Nie przestające nawet na chwilę,
Wsłuchiwać się w różne dźwięki.
Pazury rwące ciało na części,
Kły co z łatwością wbijają się w mięso.
I ogon co rusza się na boki często.

Leń codzienny nie pozwala,
By się ruszyć z miejsca choć o cala.
Z gardła pomruk wibrujący,
Słychać jakby zew naglący,
Do miski pustej napełnienia.
Wtedy zwierz się nagle zmienia,
Leń gdzieś znika,
Ogon fika.

Toaleta - ważna rzecz.
Brud z futerka idzie precz.
Pan i władca na stół skacze,
Zjadł świąteczne już sękacze.
Potem na parapet wchodzi,
Pies aż za nim okiem wodzi.
Książę nasz nie zwraca uwagi,
Tylko do słońca wystawia pyszczek nagi...



Dziś dzień kota... najważniejsze święto w roku. Wszystkim kiciusiom życzę Whiskasa! A temu skurwielowi, który tak załatwił Małą... najgorszych tortur.

Kto tak traktuje kota? I to jeszcze w jego święto? Ironia losu, nieprawdaż?

niedziela, 14 lutego 2016

Więc walmy w tynki, kluski!

,,Walęwtynki?''

Niejedna młoda panna,
Chciałaby z samego ranka,
By ją przytulił ukochany,
By byli zawsze na wszystkie stany.
Rzeczywistość jest brutalna.
Bo czas z nim spędza kochanka.

Ona tęskni, ona szlocha,
Myśli że on tęskni, kocha. 
Jemu jednak nie zależy.
Ona chce by ją wydostał z wieży, 
Jak księżniczę jakąś może.
Jej już nic nie pomoże.

W walentynki powie: Kocham,
Cię kochanie i za tobą szlocham.
Następnego dnia oleje...
Bardzo często się tak dzieje.
Panna młoda i niewinna, 
Się zakocha, jak nie inna.
Facet takiej w serce wejdzie,
A po wszystkim po nim przejdzie.

Miłość boli, moje kluski.
Zapamiętać słowa Kryśki.
Kochać, znaczy niszczyć...
Ktoś was kiedyś zniszczy, moje pyśki...


Wiersz dedykuję Kiślowi... nie bierz sobię tego do serca. Po prostu dla mnie tak wygląda miłość. Dziś bez radosnego akcentu. Ale w następnym poście dodam pierwszą scenę drugiego aktu! 
I maźgoł. Tu nie miałam doła, wielbię Scorose i oni muszą być razem!

czwartek, 21 stycznia 2016

Julian, Julian, co twardy jest jak głaz...

Tutaj, bardzo proszę, jest wiersz wierszowany.


,,Myślę na głos''

Idę sobię miastem Zamość,
By rodzinnym zakupom stało się zadość.
Dziewoje ciągną mnię po sklepach,
Mdli mnie już ciuchów zapach.
W końcu w barze kuzynki mnie zostawiły,
Gdy tylko swoje kebaby wpierdzieliły.

Myśleć poczęłam nad sensem życia,
I nad szybkością szwów szycia.
I nagle: buch, zium,
Zaskoczyłam cały tłum,
Bo poczęłam mówić co myślę,
Mój instynkt samozachowawczy kiśnie.

Blondyn przeszedł tuż przede mną:
,,Poszłabym za nim w uliczkę ciemną,
Bo ma zajebisty tyłek.
Może być już mego życia schyłek''.

Brunet leci skrzyżowaniem:
,,Niezłe ciacho, zwałabym kochaniem.
Chciałabym po brzuchu pogłaskać,
Niech się go nie czepia inna laska.''

Rudy skrada się chodnikiem:
,,Misio! Zwałabym chomikiem!
Taki słodki, przytulaśny,
I seksiasty, no i mraśny.''

Szatyn oparł się o płot:
,,Ale giętki, niczym kot.
Taki słodki jak ciasteczko,
Pozwoliłabym mu mówić do siebie słoneczko''

Wszystkie ciacha patrzą na mnie,
Uśmiechają się dość fajnie.
Ale który dziś zostanie,
Ze mną, jako główne danie?.

Nagle: widzę go.
Tak słodki, taki tego,
Cudny, kłaki białe mu na wietrze
Się rozwiały. Ciepło w swetrze
 mi się robi. Taki słodki i niewinny,
Misio pysio, jak nikt inny!

No i poszłam z nim na spacer.
I idziemy parkiem, lasem.
Ciacha dziwnie na mnie patrzą.
Chyba płakać zaraz zaczną.
W pysia wzrokiem nienawistnym,
Się wpatrują. Zaraz skisną.

Ale cóże ja poradzę?
Wolę owczarka zrodzonego w Kopenhadze.





I maźgoł forjulianowski. Hehe, z tym ,,Give me love...'' to chyba wiadomo, kim jest ten rudy łeb. Sheeran. Gdyż Julia go ubóstwia. Więc Julianie, very proszę, gift dla you.