niedziela, 14 lutego 2016

Więc walmy w tynki, kluski!

,,Walęwtynki?''

Niejedna młoda panna,
Chciałaby z samego ranka,
By ją przytulił ukochany,
By byli zawsze na wszystkie stany.
Rzeczywistość jest brutalna.
Bo czas z nim spędza kochanka.

Ona tęskni, ona szlocha,
Myśli że on tęskni, kocha. 
Jemu jednak nie zależy.
Ona chce by ją wydostał z wieży, 
Jak księżniczę jakąś może.
Jej już nic nie pomoże.

W walentynki powie: Kocham,
Cię kochanie i za tobą szlocham.
Następnego dnia oleje...
Bardzo często się tak dzieje.
Panna młoda i niewinna, 
Się zakocha, jak nie inna.
Facet takiej w serce wejdzie,
A po wszystkim po nim przejdzie.

Miłość boli, moje kluski.
Zapamiętać słowa Kryśki.
Kochać, znaczy niszczyć...
Ktoś was kiedyś zniszczy, moje pyśki...


Wiersz dedykuję Kiślowi... nie bierz sobię tego do serca. Po prostu dla mnie tak wygląda miłość. Dziś bez radosnego akcentu. Ale w następnym poście dodam pierwszą scenę drugiego aktu! 
I maźgoł. Tu nie miałam doła, wielbię Scorose i oni muszą być razem!

5 komentarzy:

  1. Wiersz jest piękny i jak zwykle nwm jak ty to robisz ale niedokońca się zgadzam bo czasem zdarza się piękna miłość i mam nadzieję że cb i Kiśla taka spotka :*
    ANONIMOWA JULKA

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo... a ten wiersz był taki cudowny!
    A Scorose boskie *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezbyt radosny, bo akurat walentynki wprawiają mnie w zły nastrój, także... Dzięki, Master Gab!

      Usuń
  3. Wiersz cudowny i taki prawdziwy. Dzięki za dedykacje

    OdpowiedzUsuń