Tutaj, bardzo proszę, jest wiersz wierszowany.
,,Myślę na głos''
Idę sobię miastem Zamość,
By rodzinnym zakupom stało się zadość.
Dziewoje ciągną mnię po sklepach,
Mdli mnie już ciuchów zapach.
W końcu w barze kuzynki mnie zostawiły,
Gdy tylko swoje kebaby wpierdzieliły.
Myśleć poczęłam nad sensem życia,
I nad szybkością szwów szycia.
I nagle: buch, zium,
Zaskoczyłam cały tłum,
Bo poczęłam mówić co myślę,
Mój instynkt samozachowawczy kiśnie.
Blondyn przeszedł tuż przede mną:
,,Poszłabym za nim w uliczkę ciemną,
Bo ma zajebisty tyłek.
Może być już mego życia schyłek''.
Brunet leci skrzyżowaniem:
,,Niezłe ciacho, zwałabym kochaniem.
Chciałabym po brzuchu pogłaskać,
Niech się go nie czepia inna laska.''
Rudy skrada się chodnikiem:
,,Misio! Zwałabym chomikiem!
Taki słodki, przytulaśny,
I seksiasty, no i mraśny.''
Szatyn oparł się o płot:
,,Ale giętki, niczym kot.
Taki słodki jak ciasteczko,
Pozwoliłabym mu mówić do siebie słoneczko''
Wszystkie ciacha patrzą na mnie,
Uśmiechają się dość fajnie.
Ale który dziś zostanie,
Ze mną, jako główne danie?.
Nagle: widzę go.
Tak słodki, taki tego,
Cudny, kłaki białe mu na wietrze
Się rozwiały. Ciepło w swetrze
mi się robi. Taki słodki i niewinny,
Misio pysio, jak nikt inny!
No i poszłam z nim na spacer.
I idziemy parkiem, lasem.
Ciacha dziwnie na mnie patrzą.
Chyba płakać zaraz zaczną.
W pysia wzrokiem nienawistnym,
Się wpatrują. Zaraz skisną.
Ale cóże ja poradzę?
Wolę owczarka zrodzonego w Kopenhadze.
I maźgoł forjulianowski. Hehe, z tym ,,Give me love...'' to chyba wiadomo, kim jest ten rudy łeb. Sheeran. Gdyż Julia go ubóstwia. Więc Julianie, very proszę, gift dla you.