Taka rzecz się działa w piątek,
kiedy jadłam kisiel zdrowo
i dygałam chorą nogą.
Wtedy mój fałszywy świątek
mi oznajmił, że we środę
mój ci Kisiel ma birthsdayki.
Usłyszałam Kici jęki,
i kazałam jej pamiętać.
Gdy przed mruczkiem miała klękać,
wyszłam sobie ze pokoju...
no i wdepłam w kupę gnoju
co mi Kicia zostawiła.
Dupa mi się zbrokaciła.
Pamięć mi się wzięła zdechła,
albo może gdzieś uciekła.
O birthsdaykach zapomniałam.
I się kajać zacznę zaraz.
Wybacz Kiślu, że zapomniałam.
Tedy sto lat tobię życzę.
Będę przy cię warowała.
I na cuksa teraz liczę.
Dziękuję :') kochana Moja
OdpowiedzUsuńTeraz tak samo stare jesteśmy...
UsuńUh kreatywnie ;) i przy okazji chociaż już Kiślowi życzenia o 1 składałam to jeszcze raz WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ;)
OdpowiedzUsuńANONIMOWA JULKA
Julianie wiesz przecież, że lubię sobie powierszykować.
UsuńKrysia